Konieczne było podjęcie decyzji o zastosowaniu środka chemicznego, aby w możliwy i najszybszy sposób zatrzymać rozwój szkodników (piędzik przedzimek, zwójka zieloneczka oraz inne gatunki towarzyszące występujące w istotnych ilościach) w drzewostanach dębowych. Skutki masowego pojawu szkodliwych owadów można z łatwością zobaczyć „gołym okiem”, gdy spojrzymy w korony dębów, gdzie część dębów ma niemalże pełne ulistnienie (zdrowe, lub w zajęte przez szkodniki w niewielkim stopniu), a inne są prawie całkowicie pozbawione liści na skutek żeru gąsienic wspomnianych wcześniej owadów. Mamy nadzieję, że przeprowadzony zabieg ratunkowy będzie na tyle skuteczny, że powstrzyma dalszy rozwój szkodników i uratuje „morzyckie dęby”.., bo chyba nikt kto na co dzień czerpie przyjemność z przebywania w tych urokliwych miejscach, nie wyobraża sobie przyszłych wycieczek pieszych, czy rowerowych wzdłuż jeziora Raduń, czy drogi prowadzącej z Morzyc do Nakielna w otoczeniu krajobrazu innego niż ten, który trwa obecnie. Zjedzone korony dębów można zobaczyć na własne oczy- i przekonać się jak wielkim zagrożeniem potrafią być niewielkie gąsienice, jeśli w krótkim czasie wystąpią w przyrodzie w znacznie większych (tzw. gradacyjnych) ilościach. Mamy nadzieję, że ten obraz utrzyma się jedynie do czerwca, kiedy to drugi tzw. świętojański przyrost poprawi kondycję zaatakowanych dębów.